Techniczni
Jako,
że wierny ze mnie czytelnik „Nuras Info” takoż i tym razem przeczytałem
sierpniowy numer. W poprzednim zamieszczony był artykuł traktujący o chorobie dekompresyjnej
nurków rekreacyjnych cz.1. Jak łatwo się domyślić w bieżącym numerze jest część
druga tego wywodu. O ile do pierwszej części można nie mieć jakiś szczególnych
uwag o tyle w części drugiej autor popuścił wodzy fantazji.
Nad
kluczowym i chyba jednak z założenia błędnym podziałem na nurków technicznych i
rekreacyjnych nie będę się rozwodził bo
doskonale robią to inni. Zwłaszcza, że zaproponowany przez Autora podział jest
jeszcze bardziej rozmyty niż te, z którymi można się spotkać.
Okazuje
się bowiem, że nurek rekreacyjny to taki co nurkuje na jednej butli wypełnionej
powietrzem lub nitroxem; zasadniczo nurkuje nie głębiej niż na czterdzieści kilka
metrów; nurek taki nie posiada wiedzy na temat dekompresji; nie posiada sprzętu
i wiedzy do pracy z wirtualnym stropem a do tego wszystkiego nurkuje przy
użyciu komputerów, które mają BŁEDNE MODELE DEKOMPRESYJNE (wprost nie mogę się
doczekać jak z takimi tezami zapoznają się czołowi producenci czyli SUUNTO i
UWATEC – będzie pysznie zwłaszcza, że wysłanie im przetłumaczonego tekstu naprawdę
nie jest problemem).
Ale
do rzeczy. Biorąc pod uwagę powyższą definicję nurka rekreacyjnego cała reszta
to techniczni. Czyli jak nurkuję z pojedynczą butlą i steagem na 50 m na powietrzu
gdzie w steagu mam nitrox i mam komputer np. Liquivision X1 to jestem prawie
techniczny, czy może bardziej rekreacyjny? A może rzecz w tym żeby przyodziać
się w suchara z 8 000 PLN, zaordynować sobie uprząż i komputer od pewnego
rodzimego producenta i oczywiście zrobić z pięć kursów u Autora? No jeśli tak
to wystarczyło to napisać – przynajmniej byłoby fair. W tej chwili wyszło na
to, że nurkujący rekreacyjnie powinni oddać swoje licencje. Bo co można
powiedzieć o nurku P2 czy P3, który ma w programie dekompresję skoro według
Autora nie ma wiedzy i umiejętności do nurkowań dekompresyjnych – no przyjdzie
oddać licencje.
Ale
wróćmy do modeli. Autor zestawia model Buhlmanna z modelem ZHL16, który jak
rozumiem jest wykorzystywany w w/w komputerze. To jest oczywisty przypadek.
Podobnie jak to, że ludzie nurkujący w oparciu o pierwszy algorytm żyją i mają
się dobrze. Mało tego mają trzydziestoletni starz nurkowy i zaliczone
nurkowania praktycznie we wszystkich miejscach na świecie.
Autor
najwyraźniej nie wie, że większość nurków rekreacyjnych nurkuje z użyciem
procedury minimum deco, choć wcale nie muszą tego robić a to oznacza, że
zaproponowane przez Autora przystanki i ich czas mają się nijak do tego, co rzeczywiście
jest realizowane. Rzecz w tym, aby nie pchać się pod strop a jak już się pod
niego wpadnie to sobie poradzić. Ale przecież to niemożliwe, ponieważ nurkowie rekreacyjni
nie mają takiej wiedzy.
Powróćmy
jeszcze na chwilę do definicji nurka, jako takiego bez podziału na technicznych
i rekreacyjnych. Pewna organizacja nurkowa szczodrze obdziela wczasowiczów
certyfikatami po przeprowadzeniu kursu kilkudniowego w czasie tygodniowego
wyjazdu. Nurkowania oczywiście w ciepłej wodzie o dużej przejrzystości.
Sorry,
ale dla mnie to nie jest jakikolwiek nurek mimo posiadanego certyfikatu.
Nurkowanie w Morzu Bałtyckim nie ma nic wspólnego z nurkowaniem w Morzu
Czerwonym i trudno się dziwić, że taki „egipski nurek” nie radzi sobie choćby w
polskim jeziorze o morzu nie wspominając. Nie bez powodu są w Polsce bazy organizujące
kursy returnowe dla tych, co zdobyli uprawnienia w Egipcie i chcą dalej
nurkować głównie w polskich warunkach.
Może
w obserwacjach Autora przeważają właśnie tacy nurkowie albo tacy, co mają
certyfikat ale nie nurkowali długi okres czasu i nagle im się przypomniało.
Nurków, którzy zdobyli certyfikaty w opisany wyżej sposób jest cała masa i może
ta właśnie efekt skali, którego Autor nie uwzględnił co zaprowadziło Go do tak
błędnych wniosków.
Zupełnie
nie wiem skąd Autor wpadł na pomysł, że nurkowie rekreacyjni nie potrafią
rozpoznać oznak choroby dekompresyjnej, że nie wiedzą, do czego służy zestaw
tlenowy? Czy Autor może się pochwalić jakimiś wiarygodnymi badaniami w tym
temacie?
Sumując
Koleżanki i Koledzy, jak nie macie w tytule TXT, nTX, TEC albo jeszcze innego podobnego
skrótu to jesteście dla siebie samych zagrożeniem. Jesteście niedouczeni, macie
badziewny sprzęt i niech ktoś wreszcie to powie: BIEGIEM NA KURS DO AUTORA a
jak nie to won z wody. Zaworów tylko pilnujcie bo jak wiadomo brak tlenu jest
groźny, czasami objawia się w tekstach pisanych
Pozdrawiam
Aleksander